Arts Of The Working Class Logo

Z pokorą i uniżeniem

  • Jun 22 2020
  • Agata Pyzik
    is a writer, contributes to Artforum & Calvert Journal, author of Poor but Sexy. Culture Clashes in Europe East and West (2013) and a memoir A Girl & a Gun (2020). She lives in Warsaw.

Drogi, międzynarodowy, wyemancypowany czytelniku (czy aby na pewno istniejesz? Kim, do diaska, jesteś??), witamy w Polsce! Czyli kraju, który najbardziej słynie z tego, ze sam siebie nienawidzi, uważa za najbardziej beznadziejny i najgorszy, tak bardzo, że już żadne z was nie musi nam już tego mówić – sami sobie już taką wizję siebie samych stworzyliśmy. Zrobiliśmy wszystko, żebyście patrząc na nas nie mogli nas bardziej obrazić, niż my sami siebie zmieszaliśmy z błotem. To, co sami o sobie myślimy, dość dobrze podsumowuje tytuł książki dziennikarza Adama Leszczyńskiego: No dno po prostu jest Polska!1 Leszczyński śledzi autodiagnozy stanu umysłu Polaków w czasach zwycięstwa PiSu (Prawo i Sprawiedliwość, konserwatywna, nacjonalistyczna partia, która objęła u nas niepodzielne rządy w 2015 roku), przede wszystkim w internecie.

Tryumf PiSu doczekał się już niezliczonych analiz socjologiczno-antropologiczno-dziennikarskich i nic nie wskazuje, aby miały ustać, żadnej z nich chyba też nie udało się do końca trafnie podsumować, co właściwie stało się z polskim społeczeństwem, że zagłosowała na polityków, którzy otwarcie zioną mową nienawiści, chcieliby polskie kobiety wsadzać do więzienia za aborcję, deportować wszystkich cudzoziemców (których i tak jest tyle, co nic, zwłaszcza w porównaniu z innymi krajami europejskimi). Z jednej strony część wyborców kierowała się zwykłą racjonalnością - PiS zapewnił szczątki państwa socjalnego, ale związał je z natalizmem i rodzinizmem, tzn. dał dopłaty na kolejne dzieci, na tym opiera się ich konserwatywna rewolucja, z drugiej spora część wyborców ewidentnie kierowała się nienawiścią do wyżej wspomnianych mniejszości społecznych. Można powiedzieć, że w stylu Trumpowskiej rewolucji MAGA („Make America Great Again”) Polacy zapragnęli, by ich ojczyzna wstała z kolan. Ale podobnie, jak w przypadku Amerykanów, tak naprawdę powinniśmy zadać sobie pytanie – jeśli ktoś musi wstawać z kolan, to chyba czuje się upokorzony? A czym czuje się upokorzony? Na pierwszy rzut oka wydawałoby się, że właśnie napływem imigrantów, promowaniem praw kobiet i gejów, środkami antykoncepcyjnymi, krytyką kościoła katolickiego etc etc. Ale to tylko część prawdy.

Prawdą jest też, że za MAGA, MPGA i wszystkimi wariantami stoi przede wszystkim głęboki resentyment upokorzenia. Z konserwatywną rewolucją na ustach, demonstrując przeciw „Ideologii gender”, nienawidząc i bijąc osoby LGBT na marszach równości, plując na feministki, kompulsywnie wyznając religię smoleńską (czyli obsesję na punkcie katastrofy samolotu rządowego 10.04.2010 i całą mitologię-martyrologię z tym związaną), tak naprawdę wielu wyraża zupełnie inne niezadowolenie, które nie ma swojego języka ani prostego wyrazu. Bo jak wyjść na ulicę, skandując „chcemy tyle samo kapitału kulturowego, co wy!”, chcemy tak samo dobrych szkol! Też chcemy należeć do elity! Chcemy mieszkań, na które nie musimy harować przez 50 lat, chcemy darmowej, działającej służby zdrowia, równego dostępu do dobrych szkół, zasiłków i systemu opieki odciążającego kobiety. Łatwiej jest niezadowolenie przekuć na zranioną dumę narodową, honor, Boga i ojczyznę. Kupić koszulkę z Żołnierzami Wyklętymi, chodzić na dema z okazji Powstania Warszawskiego i mówić, że to Żydzi, komuchy (najlepiej żydo-komuna w jednym)....nam wszystko odebrali, a bez tego bylibyśmy krainą mlekiem i miodem płynącą.

Jeśli ktoś przywiązuje się do krzyża przed pałacem prezydenckim w Warszawie (miejsce, zgromadzeń wyznawców religii Smoleńskiej) i wysyła mi wiadomości na facebooku „zdechniesz, kurwo zajebana” (po tym, jak napisałam, że prezydenta Gdańska zasztyletował nacjonalista), że wszystkie te rozpaczliwie, nienawistne działania są skutkiem umiejętnie manipulowanej niechęci do samych siebie. Głęboko tkwiącego poczucia niższości i upokorzenia przez liberalne elity.

Oczywiście zaczynam brzmieć tutaj jak liberalna, mieszczańska publicystka, brakuje jeszcze, żebym napisała, że tylko kultura Zachodu może nas uratować przed wschodnim barbarzyństwem, ergo jeszcze większe podporządkowanie się zachodniemu kapitalizmowi, jeszcze bardziej ochocze sprzedawanie taniej siły roboczej, jeszcze gorsze warunki pracy, a jeszcze niższe jej koszta dla zachodnich inwestorów, jeszcze większe ulgi podatkowe dla przedsiębiorców i tak dalej....Sami widzicie, że te dwa bieguny (samo)nienawiści prawicowej i liberalnej to dwie strony tego samego medalu, a my spleceni w ohydnym uścisku toczymy kretyńską wojnę polsko-polską.

Rzeczywistość jest o wiele bardziej złożona. Rzeczywistość jest taka, że gdyby umożliwić lepszą edukację dziewczynom z biedniejszych rodzin, nie byłyby skazane na wpadanie w szpony kościoła, ideologii konserwatywnej, wczesnego macierzyństwa, eliminowania z runku pracy, niskich szans na zatrudnienie....gdyby liberałowie tyle samo energii, ile inwestują w przymilanie się do zachodniego kapitału spędzili na dbaniu o prawa wykluczonych etc etc. Łatwiej jest robić podcasty i pisać zatroskane artykuły o tym, że dziewczyny lądują na skrajnej prawicy, ze przecież jak to, jest feminizm, czy one są aż tak głupie i nie widzą, że to feministki, które zwalczają, walczyły o ich prawa etc...

Jeśli wejdziesz na dowolne forum internetowe w polskim internecie (tak, wiem, „nigdy nie czytaj komentarzy w internecie”, ale i tak wszyscy to robimy), około 60-90% jest narzekaniem na polskie „buractwo” (oczywiście nie odnosi się ono do autora komentarza, któremu magicznie jakimś sposobem udało się uniknąć tego żałosnego stanu), „polaczków”, „polactwo”, to, że u nas prawdziwą inteligencję wybił Stalin w Katyniu i od końca wojny tkwimy w wymuszonym, kompulsywnym buractwie po uszy, z którego nigdy się nie podźwigniemy.

Ostatnio moim ulubionym serialem jest Babylon Berlin, jedyny [produkt telewizyjny, który rozumie obecny moment historyczny, widzi splot polityki i ekonomii, który wyznacza nasz współczesny horyzont.. Pokazuje, jak klasy uboższe zawsze będą w nierównym systemie aspirować wyżej, a jeśli zostaną upokorzone, może to mieć dramatyczne skutki. Nurzający się w dekadencji i mizoginii serial pokazuje też ginący progresywizm, prześladowania komunistów i socjaldemokratów, niszczenie demokratycznych instytucji krok po kroku, przez wielki kapitał sprzymierzony z prawicą.

Czytając polskich pisarzy tego samego międzywojennego okresu, jak Witold Gombrowicz czy Bruno Schulz albo Stanisław Ignacy Witkiewicz aka Witkacy, jest dla mnie jasne, że tego rodzaju autosatyra, samopogarda i nienawiść do siebie, samoponiżenie i autorasizm (do tego pojęcia jeszcze wrócę) nie są świeżym elementem naszej mentalności. Gombrowicz, syn zubożałej szlachty, zrobił z tego samoponiżenia źródło perwersyjnej seksualnej przyjemności. W powieściach pisał o pożądaniu parobków o jędrnych tyłkach, analizował patriarchat, polski system polityczny, który był wtedy jeszcze niemalże feudalny i niełatwo się demokratyzował, podobnie, jak Weimarskie Niemcy. Bruno Schulz, Żyd z Drohobycza, tez zaadoptował masochizm i uległość jako źródło perwersyjnej przyjemności, ale z zupełnie odmiennych przyczyn. W nietolerancyjnej, faszyzującej się międzywojennej Polsce doświadczał antysemityzmu, szykan i marginalizacji, ginąc w drohobyckim getcie od kuli gestapowca. Jeszcze inaczej Witkacy, prawdziwy dekadent, oddany sprzecznym ideom modernizmu, z jednej strony doświadczeniu psychodelicznemu (narkotyki, seks), z drugiej pozostając w głębi duszy paniczykiem polskim, z niechęcią reagującym na pochód rewolucji komunistycznej w Rosji i uważający Wschód za podłą rasę..

Choć bardzo różni, niektórzy dziś o wątpliwej reputacji (na pewno Witkacy), eksperymentowali z mentalnością uległości i poczuciem niższości, nie chcąc dać sobie narzucić uproszczonej charakterystyki. O dziwo, nie widzę podobnej potrzeby wadzenia się z tą rozdwojoną uniżono-narcystyczną osobowością u kobiet. Może dlatego, że wiele z nich to były prawdziwe kosmopolitki. Jak Stanisława Przybyszewska, która walcząc z gruźlicą pisała powieści eksperymentalne i lewicowała, strzygąc się a la garconne. Może kryzys patriarchatu doprowadzi w końcu do kryzysu kapitalizmu? Kobiety nie uczestniczą w tym wyścigu, od początku uznane za kogoś gorszego, mogą więc odrzucić reguły gry i uratować nas wszystkich.





  • FOOTNOTES
    .
    (1) No dno po prostu jest Polska! Dlaczego Polacy tak bardzo nie lubią swojego kraju i innych Polaków, Adam Leszczyński, Warszawa 2017.

Cookies

+

To improve our website for you, please allow a cookie from Google Analytics to be set.

Basic cookies that are necessary for the correct function of the website are always set.

The cookie settings can be changed at any time on the Date Privacy page.